Jestem z przyjaciółką na koncercie One Direction w Londynie. Świetnie się bawimy bo uwielbiamy ten zespół. Tańczymy i śpiewamy pod samą sceną podczas gdy reszta fanek dostaje padaki i wrzeszczy na cały głos. Po zakończonym koncercie wychodzimy tylnym wyjściem gdyż moja przyjaciółka poszła w inną stronę. Wszystkie rozwrzeszczane fanki ustawiły się pod głównym wejściem czekając na chłopaków. Tylko ja i dwie inne dziewczyny wyszłyśmy tyłem. Chciałam dostać autograf, ale stwierdziłam, że się tam nawet nie dopchnę, więc mi się nie opłacało. Jednak wszyscy się mylili, to właśnie tylnym wyjściem chłopcy wyszli z koncertu. Niczego nie świadoma szłam przed siebie gdy nagle drogę zajechał Ci duży bus .
- Co jest?- pytałam i odwróciłam się za siebie.
Wtedy ujrzałam ich. Pierwszy szedł Louis, a reszta się wygłupiała. Jak zwykle.. Zatrzymali się przed tymi dwoma dziewczynami, gdyż zaczęły piszczeć. Szybko podpisali im płyty i poszli w moją stronę.Ujrzałam, że nie ma się co wydzierać, bo pewnie tego nie lubią. Zamiast tego podeszłam do pierwszego lepszego z chłopców i grzecznie spytałam:
- Czy mogę dostać autograf?- po tym szczerze i szeroko się uśmiechnęłam.
Odwrócił się Lou i chyba się troszkę zdziwił. Gdy ujrzałam jego minę zaśmiałam się.
- Pewnie.- odpowiedział odwzajemniając uśmiech i biorąc ode nie kartkę i długopis. Pisał coś przez dłuższy czas po czym spytał:
- Jak masz na imię?
- [T.I]- rzekłam spokojnie.
- Piękne imię. Mam pytanie, które może się wydawać troszeczkę głupie...- zaczął
- Tak?- zdziwiło mnie to, że się chciał o coś zapytać.
- Wiesz gdzie jest fontanna w parku w południowej części Londynu?
- Tak, wiem. Mieszkam tam niedaleko. Czy coś się stało?- nie wiedziałam o co mu chodziło...
- Nic. -rzekł tajemniczo, po czym oddał mi kartkę. Następnie po raz ostatni popatrzył się w moją stronę...
- Masz piękne oczy.- krzyknął, potem wsiadł do samochodu... odjechał.
Nawet nie zdążyłam mu podziękować. Nie spoglądając nawet na kartkę wsadziłam ją do torby i ruszyłam w stronę domu. Przez cała drogę powrotną nurtowało mnie pytanie; O co mogło mu chodzić z tą fontanną w parku. Weszłam do mieszkania i rozebrałam się. Położyłam kartkę z autografem na stole. Dopiero teraz dostrzegłam, że poza podpisem chłopaka jest napisane coś więcej. Przyjrzałam się bliżej kartce i przeczytałam ją na głos. ,,Gdy tylko znajdziesz się w domu, zadzwoń pod ten numer: 123456789. Wszystko ci wyjaśnię, tylko proszę nic nikomu nie mów. Louis Tomlionson." Zamurowało mnie. Nie byłam w stanie cokolwiek wydusić. Gdy już całkowicie dotarło do mnie co się stało sięgnęłam po mój telefon i wybrałam numer z kartki.
-Halo? usłyszałam w słuchawce.
-Hej nazywam Się [T.I.] i miałam zadzwonić na ten numer..- nie za bardzo wiedziałam co powiedzieć.
-Hej to ty jesteś tą laska z koncertu? Jestem Harry. Poczekaj, za chwile dam ci Louisa.
-Ok- wydukałam
-Louuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuiiiiiiiiiiiiiiiiiiissssssssssssssss- krzyczał Harry -dzwoni ta lala z koncertu.
-Jakim prawem odbierasz mój telefon czopie?- darł się Louis zbiegając po schodach.
Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Hej [T.I.] to ja Louis. Podpisałem ci się dzisiaj pamiętasz?
-Tak pamiętam- Dalej się śmiałam.
-Chciałbym z Tobą porozmawiać o ile tylko się zgodzisz. Zresztą, nie masz wyjścia- zasmiał się.
-No dobrze to gdzie i kiedy?
-Może być w parku o północy. Nie chciałbym żeby ktoś nam przeszkadzał.
-Spoko, to o północy przy fontannie.
-Do zobaczenia
Rozłączyłam się.
-Yeeeeeeeesss- krzyknęłam i położyłam się na łóżku. Ciekawe o czym chciał ze mną pogadać? Przecież się nie znamy. On jest sławny a ja jestem zwykłą dziewczyną. Długo tak jeszcze rozmyślałam. Postanowiłam się nie ubierać jakoś super. Nie wiem nawet dlaczego. Może chciałam mu pokazać, że jestem normalną dziewczyną? Nie wiem... Zresztą, o północy i tak jest ciemno, nic nie będzie widać. Chociaż muszę przyznać, że troszeczkę się stresowałam i nie miałam co ze sobą zrobić do tej pory.
Nadeszła godzina 23:30. Z mojego domu do parku było dziesięć minut drogi, więc postanowiłam już wychodzić. Założyłam czarne rurki, zielony sweterek i do tego białe conversy. Włosy rozpuściłam. Chwyciłam w rękę torebkę z telefonem i kluczami i wyszłam z domu. Gdy doszłam na miejsce była godzina 23:45. Miałam jeszcze piętnaście minut, lecz Louis już był na miejscu. Podbiegłam więc do niego i nieśmiało przywitałam się.
-Hej [T.I.]! pewnie się zastanawiasz dlaczego się chciałem z Tobą spotkać. Otóż widziałem Cię już kilka razy na naszych koncertach i od razu mi się spodobałaś. Zachowywałaś się tak swobodnie i nie dostawałaś padaki jak rozmawialiśmy. Wydajesz się inna niż reszta dziewczyn. Taka wyjątkowa... I mimo to, że widzimy się dopiero drugi raz chciałbym Ci powiedzieć, że zakochałem się w Tobie- tłumaczył się Lou.
Słuchałam jego słów i nadal nie mogłam uwierzyć w to co mówił. Wydało mi się to jak sen na jawie. W pierwszym momencie myślałam, że to niemożliwe, dopóki Louis nie złapał mnie za rękę i przysunął do siebie. Moja ręka znalazła się na jego klatce piersiowej. Poczułam jak mocno bije jego serce.
-Czujesz? Od tej pory ono bije tylko dla Ciebie...- spojrzał mi w oczy a ja dopiero teraz zrozumiałam co on do mnie czuje i co ja do niego- Nawet jeśli mi odmówisz, to ono nigdy nie przestanie dla ciebie bić. Wtedy będzie złamane a chyba tego nie chcesz?
-Nie chcę...- wyszeptałam i nie wiedzieć czego chwyciłam jego głowę i przysunęłam do swojej namiętnie całując Lou w usta. Zamknęłam oczy i dałam się ponieść emocjom.
-Czyli tak nieoficjalnie jesteśmy razem?- spytał przytulając mnie.
-Chyba tak....
To była moja jakże przepiękna i romantyczna historia, a raczej jej początek...Reszty możecie domyślać się sami :D
Dziękuję, że wreszcie Louuuuuu!!! KOFFAM GO <3 I czekam na rozdział :3
OdpowiedzUsuńLeo Love <3