czwartek, 27 grudnia 2012

[Rozdział 11] czyli jeszcze pięć minut!

                                                            ~~*~~Oczami Lili~~*~~
Ledwo zdążyłam otworzyć oczy, a już doleciał do mnie donośny krzyk Natalie:
- Wstawaaaj!
- Jeszcze pięć minut- odkrzyknęłam i znowu wtuliłam twarz w poduszkę.
- Śniadanie gotowe! Złaź!
- Żarcie!- wrzeszczałam zbiegając szybko po schodach w samej piżamie.
- Ja to mam swoje sposoby na szybkie wypędzenie Cię z łóżka- uśmiechnęła się Rose pod nosem.
- Mmm... Jak tu pięknie pachnie, co to?- zapytałam patrząc na blat stołu.
- Wrzuciłam wszystko co było w lodówce i zmiksowałam. Smacznego.- powiedziała Rose szyderczo kładąc przede mną szklankę soku i grzanki z serem i szynką.
- Chcesz mnie otruć?- spytałam.
-Kurde, odkryłaś mój niecny plan. Nie pyskuj, tylko jedz- rzekła z uśmiechem Rose siadając przede mną.
- Wiesz, miałam dzisiaj strasznie dziwny sen- zaczęła opowiadać Natalie -Był taki realistyczny.
- A wiesz, że ja też. Śniło mi się, że byliśmy w wesołym miasteczku- rzekłam z grzanką w gębie.
- Przecież tam wczoraj byłyśmy, pałko.- zaśmiała się Rose.
Nastąpiła cisza. spojrzałyśmy się na siebie. Siedziałyśmy tak w całkowitym bezruchu dopóki nie uświadomiłyśmy sobie co się tak naprawdę wczoraj wydarzyło. Do końca śniadania nic nie mówiłyśmy. Nie mogłyśmy w to uwierzyć, że takie dziewczyny jak my poznały One Direction. Przypomniałyśmy sobie, co wczoraj przyniosłyśmy do domu. Pobiegłyśmy na górę sprawdzić czy to nie fatamorgana. W pokoju na krześle leżały dwie kurtki. Malikowa i Horanowa. Nie wiedziałyśmy w sumie dlaczego wpadłyśmy w przeraźliwy pisk, który nagle przerwał mój telefon.
- Halo?
- Hej! Wszystkiego najlepszego. Przepraszam że tak późno, ale wczoraj nie odbierałaś telefonu.
- Ooo... Dziękuje.- rzekłam.
- Kto to?- szepnęła do mnie Rose.
- Paulina. Składa mi życzenia .- stwierdziłam z bananem na ryjcu.
- Nic jej nie mów na razie- szepnęła Rose- o tym co się wczoraj wydarzyło.
- Kiedy urządzasz dżamp party?- pytała Paulina.
- Jakbym zrobiła, to przyjedziesz?- zaczęłam.
- Czyżbyś zaprosiła mnie na swoje party hard?- zaśmiała się.
- Owszem. Zapraszam Cię na melanż w naszym skromnym domku. Przyjedź, połazimy sobie po Londynie, pójdziemy do jakiejś knajpy, albo Rose coś zrobi- rzekłam szyderczo.
- Jak zwykle ja, no nie?- oburzyła się Natalie.
- Dobra, postaram się przyjechać jutro, okej?- spytał Paula.
- Okej, jak będziesz na lotnisku to zadzwoń, przyjedziemy po Ciebie- krzyczałam szczęśliwa- Spakuj się od razu do końca wakacji
- Zobaczymy. Na razie- rzekła.
- Pa!- pożegnałam się.
- Paulina jutro przyjeżdża?- dociekała Rose, gdy tylko zdążyłam się rozłączyć.
- Tak. Robimy wielki melanż. Trzeba posprzątać dom i zrobić listę zakupów. Mamy mało czasu. Ubieraj się, idziemy coś kupić do żarcia.
- Może jednak najpierw ogarniemy chatę, co ?- rzekła Rose z nutką ironii
- Nie, żarcie ważniejsze!- wydarłam się na nią.
- Jak zwykle...-westchnęła Natalie.
Rose się przebrała, ja tylko ogarnęłam lekko mój ubiór  i od razu wyszłyśmy z domu na mały spacer. Potem na zakupy. Zjadłyśmy obiad, następnie znowu poszłyśmy na ulice pięknego Londynu. Wieczorem udałyśmy się do Milk Shake City...

1 komentarz: