środa, 2 stycznia 2013

[Rozdział 13] czyli uuu Natalie, wpadłaś...

                                                                      ~~*~~Oczami Lili~~*~~
Gdy grupka piszczących dziewczyn się rozeszła wreszcie ujrzałam resztę chłopaków z zespołu. Uśmiechnęli się do nas i podeszli do stolika. Chwilę później dołączyli do nas Rose i Harry.
- Co Ci się stało?- pytałam zdziwiona patrząc na bluzkę Hazzy.
- Natalie mnie zaatakowała- odpowiedział z chytrym uśmieszkiem loczek.
- Co? Ja? Ty się na mnie rzuciłeś!- rzekła speszona.
- Uuu... Natalie, wpadłaś.- zaśmiał się Zayn.
- Ej no wiecie co... To jego wina, że na niego wpadłam- tłumaczyła się, lecz nikt nie chciał jej uwierzyć.
- Ta jasne- odpowiedzieli wszyscy sarkastycznie.
- Wiecie dziewczyny, musimy się Wam do czegoś przyznać...- zaczął Lou.
Wszyscy skupili na nim wzrok.
- Te bilety do wesołego miasteczka to my je Wam podesłaliśmy przez tego małego chłopczyka. W zasadzie to Hazza wymyślił, zaczęło się od tego, że siedzieliśmy sobie w domu. Ja z Niallem biliśmy się o marchewki, Zayn się z nas śmiał, Harry ganiał Liama z łyżką krzycząc: ,, Ona Cię zabije!''. Potem Liam ganiał Harrego z nożyczkami i darł się, że mu loczki obetnie. Ale mniejsza z tym. Chciałem po prostu powiedzieć, że zaangażowaliśmy ten wstęp. Uznaliśmy, że jesteście zabawne i chcieliśmy  Was poznać, odkąd widzieliśmy Was ganiające się w deszczu pod naszym domem- wreszcie skończył, a my z Rose nie wiedziałyśmy co powiedzieć.
- Na prawdę sądzicie, że jesteśmy zabawne?- spytałyśmy.
- No jasne, gdyby tak nie było to byśmy z Wami o tym nie gadali.- dodał Zayn.
- Tak i dlatego teraz chcemy zaprosić Was na to vipowskie mega dżamp party, które Wam obiecaliśmy.- zaproponował Liam.
- Ale slodziaki- szepnęłam do Rose po polsku a chłopcy się na nas dziwnie popatrzyli.
- Wy tak na serio?
- Na serio, tylko weźcie ze sobą kostiumy kompielowe, okej?
- No dobrze, gdzie mamy się spotkać?- pytałyśmy trochę zdziwione tą nagłą propozycją.
- Spotkajmy się około 17.30. Z resztą jak chcecie, możeie być trochę wcześniej, my sie dopasujemy.
- No dobrze, przyjdziemy.
Więcej nie chceli nam powiedzieć, ale i tak cieszyłyśmy się na to spotkanie. Nie mogę się doczekać.
   

3 komentarze:

  1. Super czekam na dalszy ciąg historii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Ale mam nadzieję, że to Lou wygrał marchewki :3

    OdpowiedzUsuń